Istnieją de facto, ale nie de jure – dlatego polskie metropolie przegrywają z zachodnimi
Gospodarka / Biznes

Istnieją de facto, ale nie de jure – dlatego polskie metropolie przegrywają z zachodnimi

Turyn, Barcelona, Lizbona, Brno, Florencja, Lyon, Bruksela, Ryga – to europejskie metropolie, które wzięły udział w projekcie badawczym ESPON METRO. Porównano w nim ich możliwości w zakresie programowania i wdrażania polityki spójności UE we współpracy z samorządowcami, władzami regionalnymi i partnerami biznesowymi. Dziewiątym podmiotem uczestniczącym w projekcie był Obszar Metropolitalny Gdańsk-Gdynia-Sopot (OMGGS), obejmujący 59 gmin i ok. 1,6 mln mieszkańców.

„Badania wskazują na rosnące znaczenie metropolii dla zapewnienia odporności gospodarek regionalnych na zewnętrzne szoki. Dlatego w ramach budżetu UE 2021-2027 metropolie muszą mieć większy wpływ na kształtowanie i realizację programów Unii Europejskiej, a także powinny realizować własne programy rozwojowe we współpracy z partnerami biznesowymi, uczelniami i sferą pozarządową” – tłumaczy prof. dr hab. Jacek Zaucha, kierownik Katedry Ekonomii Międzynarodowej i Rozwoju Gospodarczego Uniwersytetu Gdańskiego.

Miasta stają się obecnie naturalnym środowiskiem życia człowieka. Już teraz ponad połowa ludzi na świecie żyje na obszarach miejskich, gdzie wytwarza się 80 proc. światowego PKB – a tendencja ta będzie się dalej nasilać, również w Europie. Metropolie przekształcają się w ośrodki o kluczowym znaczeniu dla działania światowej gospodarki, koncentrując na stosunkowo niewielkim obszarze uczelnie i ośrodki badawcze, innowacyjne firmy, instytucje kultury.

„W przeciwieństwie do tych miast badanych przez ESPON, które znajdują się w krajach tzw. >>starej piętnastki<<, w nowych państwach członkowskich formalizacja metropolii miała miejsce głównie poprzez lokalne porozumienia między gminami, a władze centralne nie dostrzegały ich roli oraz potencjału – mówi prof. Zaucha. – W efekcie polskie ośrodki metropolitalne wciąż mierzą się z takimi wyzwaniami, jak niski kapitał instytucjonalno-zarządzający, brak funduszy na realizację długofalowych, wspólnych inwestycji czy ograniczona rola w projektowaniu i wdrażaniu polityki spójności UE” – wyjaśnia.

W Polsce istnieje obecnie tylko jedna, prawnie usankcjonowana metropolia – Górnośląsko-Zagłębiowska (GZM), zlokalizowana w centralnej części województwa śląskiego ze stolicą w Katowicach. Powołana do życia na mocy specjalnej ustawy w 2017 roku połączyła 41 gmin, które – podobnie jak państwa członkowskie UE – zdecydowały się na rezygnację z części swojej niezależności na rzecz osiągania wymiernych korzyści: wspólnego budżetu (do którego corocznie trafia 5 proc. udziału w podatku PIT od osób zamieszkałych na terenie metropolii), zintegrowanego transportu miejskiego, jednolitej strategii przyciągania inwestorów czy promowania regionu w kraju i poza jego granicami. Od tego czasu żaden inny obszar metropolitalny – Warszawa, Łódź, Kraków czy Trójmiasto, pomimo zaangażowania szeregu samorządowców, naukowców czy aktywistów, nie doczekał się podobnych uprawnień.

„Współpraca w ramach OMGGS trwa już dziesięć lat. Przez dekadę udało się nam wiele osiągnąć. Obecnie z sukcesem dążymy do realizacji wartego ponad 3,4 mld zł pakietu Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych, dofinansowanych kwotą 1,8 mld zł z budżetu UE. Przekłada się to na realizację ponad 200 projektów współfinansowanych z Regionalnego Programu Operacyjnego oraz Programu Infrastruktura i Środowisko” – mówi Michał Glaser, prezes zarządu Obszaru Metropolitalnego Gdańsk-Gdynia-Sopot.

To właśnie stowarzyszenie OMGGS było jednym z twórców projektu Ustawy Metropolitalnej dla Pomorza, nadającej osobowość prawną temu obszarowi i wzorowanej na rozwiązaniach GZM. Jej uchwalenie dawałoby samorządowcom możliwość dysponowania dodatkowymi 200 mln zł rocznie na realizację wspólnych zadań. Jednak projekt ten, pomimo deklarowanego poparcia pomorskich polityków ze wszystkich partii parlamentarnych, nie został w zeszłym roku dopuszczony pod obrady Sejmu.

„Metropolie powstają niezależnie od woli politycznej i są wynikiem naturalnych, trwających kilkadziesiąt lat procesów społecznych, demograficznych, ekonomicznych. Duże miasta przyciągają nowych mieszkańców, zabudowa rozlewa się na przyległe tereny, a mieszkańcy peryferii ciągną do centrum – do pracy, szkoły, kina, teatru czy na zakupy. To wymusza współpracę między dużym miastem-centrum a satelitami na polu organizacji transportu publicznego, planowania przestrzennego, rozbudowy dróg czy ochrony środowiska” – wyjaśnia prof. dr hab. Iwona Sagan, kierownik Zakładu Geografii Społeczno-Ekonomicznej Uniwersytetu Gdańskiego.

Współautorka końcowego raportu projektu ESPON METRO dodaje, że brak formalno-prawnego uregulowania statusu metropolii uderza przede wszystkim w mieszkańców mniejszych gmin, sąsiadujących lub nawet znacznie oddalonych od większych ośrodków miejskich. Uniemożliwia on bowiem realizację szeregu wspólnych inwestycji, przekraczających możliwości budżetu pojedynczej jednostki samorządu terytorialnego.

„Nie straszmy ludzi ideą tworzenia metropolii, gdyż wielu ludzi zwyczajnie chce tam żyć. Założenie, że wspieranie ich rozwoju odbywa się kosztem mniejszych ośrodków czy obszarów wiejskich, jest po prostu błędne. Wręcz przeciwnie: im metropolie są silniejsze, im skuteczniej przyciągają one przedsiębiorców i innowacje, tym więcej zyskuje cały region” – dodaje prof. Iwona Sagan.

Termin ponownego zajęcia się przez parlament kwestią ustawy metropolitalnej nie jest znany, jednak z wypowiedzi polityków reprezentujących województwo pomorskie wynika, że może to nastąpić w drugiej połowie tego roku.

„Wielu decydentów wciąż niechętnie odnosi się do idei decentralizacji. Jednak zarówno projekt METRO, jak i inne badania programu ESPON pokazują, że to właśnie samorządowcy i lokalne społeczności najlepiej definiują własne potrzeby i priorytety” – konkluduje prof. Iwona Sagan.

Źródło informacji: PAP MediaRoom

 

Wykorzystujemy pliki cookies.    Polityka Prywatności    Ciasteczko
AKCEPTUJĘ